Przejdź do głównej zawartości






Mój pierwszy wpis.

                                  Początki



Chciałabym podzielić się na tym blogu doświadczeniami jakie zyskałam podczas pobytu Holandii, w kraju w którym nadal przebywam. 
Ludzie którzy nigdy tu nie byli , bądź niedługo wybierają się za granice, mają dużo pytań odnośnie tego jak się żyje na obczyźnie. 
Na początku nie jest łatwo. Ja razem z moim chłopakiem , stwierdziliśmy, że wybierzemy się za granicę , po to żeby pozbierać szybko pieniądze na "start" . Po kilku miesiącach chcieliśmy wrócić i zacząć życie w Polsce. Zważając na to, że nie mamy "bogatych rodziców którzy zapewnili by nam świetny start w dorosłe życie ". Naszym punktem zaczepienia miały być na początku Niemcy. Dlaczego? ponieważ jak wielu ludzi uważa, zarobki są tam kilka razy większe niż gdziekolwiek. 


Niestety nie wyszło. Znajomy polecił mi pewną stronkę agencyjną. Zgłosiliśmy się tam, wypełniliśmy papierkową robotę i w drogę. Szybka decyzja, dużo stresu i trochę adrenaliny. Stwierdziliśmy, że nie pojedziemy busem który miał nas przetransportować do Holandii. Zawiózł nas tata mojego chłopaka, głównie z tego względu, że nasze bagaże wyglądały tak jakbyśmy jechali na obóz przetrwania, ale prawda jest taka, że potrzebne jest tu wszystko, zaczynając od podstaw takich jak kołdra,poduszka i kończąc na płynie do mycia szyb oraz słoikach od mamusi, które warto wziąć:).

Jechaliśmy jakieś 17 godzin.. Wykończeni trochę spóźnieni ponieważ bus już był na miejscu, agencja zdążyła już zakwaterować innych, a my w stresie czekaliśmy na odzew od agencji.Kiedy napisali nam sms'a z nazwą zakwaterowania do której mamy się udać, byliśmy trochę zestresowani ale szczęśliwi, że zaraz odpoczniemy. 



Kiedy dojechaliśmy na miejsce i rozejrzeliśmy się po zakwaterowaniu, okazało się, że kilka następnych miesięcy spędzimy w starym klasztorze, daleko od miasta mając 75km do pracy(mieliśmy służbowe autka). To był z jednej strony koszmar, a z drugiej szczęście, bo spędziliśmy tam fajne lato(wyjechaliśmy do pracy 21 lipca 2018r.). Ratowało nas to, że niedaleko naszego zakwaterowania, był zbiornik wodny z "lazurową wodą" w Holandii każdy zbiornik tak wygląda. Chodziliśmy tam codziennie z poznanymi tam znajomymi, też Polakami. Jak każdy wie, marihuana jest tu legalna, jeziorko ,joint, taki klimat. Nasz pierwszy dzień w pracy też był zakręcony. Praca, jak to praca na produkcji..bo niestety jesteśmy polakami , traktowanie jest różne. Nauczyłam się przez ten czas, że tzw. Holendrzy są fałszywi i trzeba uważać na nich w pracy. Z jednej strony się nie dziwie, ponieważ postawiliśmy nogę na ich ziemi, ale z drugiej strony,, też jesteśmy ludźmi. Przez pierwsze 2 tygodnie nie oszczędzaliśmy, ponieważ jak się okazało,trzeba było dokupić sporo rzeczy potrzebnych do życia. Kiedy nadszedł wrzesień, a warunki były już nie do zniesienia, musieliśmy coś zmienić. Pojechaliśmy na urlop w październiku. Urlopy w naszej agencji wyglądają następująco: 

po przepracowanych pierwszych 8 tygodniach możesz jechać na urlop. Następnie kiedy pierwszy urlop masz za sobą możesz zjeżdżać do Polski co 6 tygodni. 

Po urlopie zakwaterowali nas w nowym hotelu, który był o niebo lepszy. Warunki takie jak w domu. Wyglądało to tak, że mieliśmy własny pokój, kuchnia i łazienka są wspólne, co po czasie nie jest komfortowe. 

Przemęczyliśmy się tak około 7 miesięcy w kwaterach agencyjnych. Nie polecam.Po tym czasie znaleźliśmy w 2 tygodnie studio (pokój , antresola, kuchnia, łazienka). Bardzo przytulne i idealne dla dwóch osób. Z czasem znajdziemy coś lepszego. Póki co cieszymy się spokojem i upiększamy wnętrze. Dopiero teraz zaczynamy oszczędzać na nasz cel. 

Wnioskując po moich doświadczeniach :
jeśli planujecie zostać na kilka miesięcy, to się wam nie uda, a druga kwesta odnośnie mieszkań agencyjnych, według mnie to można żyć nie odczuwając dyskomfortu 2 góra 3 miesiące. Oczywiście jeśli planujecie wyjechać przez agencje to nie sugerujcie się też opowieściami o kwaterach , ponieważ , akurat wam może się poszczęści i traficie od razu na dobre zakwaterowanie, a w mojej agencji jest takich kilka.

Na koniec dołączam parę zdjęć,żeby było czym nacieszyć oko.
Holandia sama w sobie jest bardzo piękna, ale szczegóły w następnych wpisach. Pokażę wam miasto w którym mieszkam, oraz te które zwiedziłam. :) 

                                                        Widok wsi do której trafiliśmy :

                                                                   
                                                                    Zbiornik wodny:



Widok z samolotu (mój pierwszy lot ) lecieliśmy na urlop do Polski:

Widok z okna drugiego zakwaterowania (dalej widać służbowe samochody) :


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Praca w Holandii  Postaram się odpowiedzieć na nurtujące was pytania odnośnie pracy w Holandii.  Zarobki na agencyjnym, a na prywatnym ? Jak traktują nas w pracy ? Czy język angielski jest naprawdę potrzebny? Napisze na własnym przykładzie: Moje zarobki na agencyjnym według umowy to 10,71 na godzinę. dostaję wypłatę co tydzień w piątek i jest ona wysokości ok 330e. Dlaczego tak mało? Ponieważ pracuje na dwie zmiany , rano i popołudnie od poniedziałku do piątku przez 8 godzin. Nie zniosłabym pracy nocnej, aczkolwiek Ci którzy to preferują zarobią więcej. Kiedy przeliczymy sobie to na polskie złotówki to nie wychodzi mało. Chcę zaznaczyć również, że w tym kraju w wielu firmach działa stawka wiekowa (nie polecam pracować na tej stawce, ponieważ pracujesz tak samo ciężko jak inni a dostajesz mniej pieniędzy.) Od 21 lat dostajesz już normalną pensje jak każdy. Wiekówka z rokuj na rok zmienia się. Poinformuję Cię o tym agencja.Jeśli chodzi o język, to mieliśmy krótką rozmowę w języku
Belasting  Jest to jedna z najważniejszych instytucji o których warto wiedzieć przyjeżdżając do Holandii i zostając na dłużej. Belastingdienst - jest to odpowiednik Polskiego urzędu skarbowego. Zgłaszamy się tam wtedy kiedy urząd wezwie nas do złożenia zeznania podatkowego, gdy będziemy starać się o różnego rodzaju zasiłki oraz jeśli będziemy starać się o zwrot podatku z Holandii. Najważniejszym punktem dla kierowców jest to , że musimy udać się tam wtedy kiedy chcemy jeździć dalej na polskich tablicach, pomimo meldunku. Chciałabym rozwinąć trochę ostatnią kwestie posiadania samochodu za granicą, ponieważ , a wiele osób jest wprowadzanych w błąd przez plotki.  Jeśli zamierzamy przyjechać za granice samochodem to musimy przestrzegać praw w kraju w którym przebywamy.  W tym kraju, każdy kto porusza się po holenderskich drogach zobowiązany jest zarejestrować się w Urzędzie do dwóch tygodni.  Aby to zrobić należy wysłać pocztą do belastingu druk  który dostępny jest do pob